Brak informacji o dostępności: sygn.
821.162.1-3
(1 egz.)
Recenzje:
Swietna książka. Wątek kryminalny z dużą dozą humoru, który wciąga bez reszty aż żal, że się kończy!
Książka godna polecenia!!! Czyta się jednym tchem a w dodatku na wesoło.
Czarna komedia z wątkiem kryminalnym - tak najlepiej można określić twórczość Olgi Rudnickiej. Do tego mamy naprawdę dobry humor, wciągającą historię i pięć sióstr, które mają wspólnego ojca i nigdy wcześniej nie wiedziały o swoim istnieniu. Co więcej, wszystkie mają na imię Natalia! O tak, żeby ojcu się nie myliło. Dziewczyny pierwszy raz widzą się u notariusza, który wezwał je w sprawie depozytu. Tam dowiadują się o samobójczej śmierci ojca i tym,
(...)że są spokrewnione. Wszystkie Natalie Sucharskie wydają się z pozoru zupełnie inne. Najstarsza, Natalia Anna Sucharska, jest kierownikiem w banku. Jest nudna, sztywna i bardzo rygorystyczna. Zawsze ma idealnie wyprasowany garnitur i spięte włosy. Nieco młodsza, Natalia Sucharska-Dębska - to po mężu, z którym właśnie się rozwodzi, a który zostawił ją dla młodszej. Zapuszczona kura domowa i matka dwójki dzieci: Anieli i Przemka. Kolejna siostra to "Nata" - pracuje w warszawskiej redakcji. Ma narzeczonego Marka, który wywodzi się z rodziny prawniczej i najważniejsze dla niego są pozory. A Nata musi się do narzeczonego prawnika dostosować, tak więc bojówki i glany zamyka w pudłach i staje się cukierkowatą, elegancką, godną narzeczoną. Młodsza od niej, Natalia Magdalena Sucharska, studiuje historię. Jest bardzo wyrazista - jej ciało zdobi czarna skóra, wysokie szpilki i tatuaże. Najmłodsza, Natalia Anastazja Sucharska, zwana Natką, jest wystraszoną szarą myszką, panicznie bojącą się swojej matki. Co chwilę poprawia okulary i ściąga je, gdy boi się czegoś zobaczyć, a bez nich nie widzi nic. Chodzi w za dużych ubraniach i ogrodniczkach. Czy te kobiety może coś łączyć, poza wspólnym ojcem? Choć z pozoru są zupełnie inne, to szybko się okazuje, że mają wiele wspólnego - mocne charakterki. A to gwarantuje czytelnikom świetną zabawę! Czy ich ojciec rzeczywiście popełnił samobójstwo? Kto próbował włamać się do posiadłości ojca w Mechlinie? Co ukrył dla swoich córek? Oprócz tajemniczych wątków kryminalnych autorka funduje nam pięć różnych historii kobiet, którym różnie w życiu się układa. Czy dziewczyny uporządkują własne życie? Czy siostrą będą potrafiły się dogadać? To na pewno nie będzie łatwe! :)
Facet w wielkiej willi popełnia samobójstwo. Idealnie się przygotowuje, spisuje testament, notarialnie i pełni władz umysłowych dokonuje odpowiednich zapisów i dokonuje 5 przelewów na konta swoich pięciu córek N. (każda od inne matki!, to niby taki akcent ..."ale ze mnie cwana pisarka, wsadzę 5 bab i pomieszam je między sobą by była większa frajda...") . I facet strzela do siebie, ale pada nie na folię, którą sam rozłożył lecz nieco z boku.
(...)Policja w ciemię nie jest bita, albo tak jej się naiwnie wydaje, i w tym całym strzale doszukuje się aspektów morderstwa. 5 córek zajeżdża, dowiaduje się o swoim ojcu - niektóre nawet nie wiedziały, że to ten, co.już go nie ma, ale...kilka milionów na koncie rekompensuje jego brak, choć...4 siostry!!! przyrodnie!!! i tak nagle...każda gorsza od tej drugiej. i tu się zaczyna rozwijanie fantazji pisarki do granic nienormalności. ich kłótnie, ich głupie powiedzonka, awantury o łazienkę, organizacja czegokolwiek...to jak próba komedii łączonej z pseudo kryminałem, którego tu kompletnie brak. Oj, czasem chłopaki z policji dzwonią, czasem przyjadą, czasem nawet ktoś się podkrada pod dom o czym Natalie nie mają pojęcia, bo wiecznie gadają jak katarynki na bazarze, ale...to jakiś banał powieściowy. 500 stron ksiązki, która nadale się na 50 stron. Rozlazła, przeciągana, mdła, nijaka. Rudnicka próbuje pisać smiesznie i ciekawie i stara się tak bardzo, że aż mnie mdli. Ta ksiązka - i jest wiele takich czytelniczek - zachwyci te, ktore szukają zwykłych czytadeł, które rozluźniają i ogłupiają. Rudnicka może i ma zacięcie pisarskie \, ale ono czai się tylko i nie wychodzi zza kurtyny. Czytałam i szukałam tego jej "talentu" lecz on nijak nie przebił się choćby na drugi plan. Powieść przegadana, przeciągana, naiwna i banalna. Są dalsze części po które kategorycznie nie sięgnę (jak po Mroza, pisarza od siedmiu boleści, prawnika piszącego co mu do głowy przyjdzie a okrzykniętego polskim pisarzem kryminałów...prawie wszechwieku). Wiem czego nie lubię polskich pisarek! I będę bronić swojego zdania i nie znajdzie nikt argumentów, które wybiją mnie z mojego przekonania. Pisarze - wybrani, z naszego podwórka - TAK. Panie - do tyłu na ostatni szereg...Żadna nie pisze tak, by swoje ksiązki nazywać KSIĄŻKĄ. To słowo zasługuje na szacunek, uznanie ciężkiej pracy... to uwieńczenie trudu. A to co Panie wydają to ... powiastki.
Rozpoczynając lekturę „Natalii 5” byłam właściwie pewna, że nie dotrwam do jej końca, co więcej – że przeczytam tylko parę stron. Przerażała mnie wizja czytania książki, w której głównymi bohaterkami jest pięć kobiet i wszystkie mają na imię Natalia, a jakby tego było mało – nazwisko również mają te same. Wyrwane z codziennego życia przybywają do kancelarii adwokackiej, by z ust obcego człowieka dowiedzieć się,
(...)że ojca także mają wspólnego. Ojca, który popełniając samobójstwo zostawił im w spadku dom (o zgrozo – wspólny!). Brzmi groteskowo? I dobrze, bo taka też jest powieść Olgi Rudnickiej, co w tym przypadku jest absolutnym komplementem i zaletą przedstawionej nam historii. Nie ma w niej miejsca na nudę i rutynę, w końcu opowieść o losach pięciu kobiet mieszkających pod jednym dachem nie może być monotonna i nijaka. Tym bardziej, że Natalie Sucharskie po początkowych kłótniach i walkach jednoczą siły, by wspólnie szukać zaginionego skarbu – cennych monet, liczących sobie setki lat. Pomysł na akcję i rozgrywające się w książce wydarzenia zasługuje na wysoką ocenę, idealnie łączy świat współczesny i jego realia z wątkami wręcz absurdalnymi, które dodają jej uroku. Co ciekawe, każda z pięciu bohaterek posiada tak wyrazistą osobowość i własne cechy charakterystyczne, że moje początkowe obawy zostały szybko rozwiane - dzięki tej różnorodności i zastosowaniu przy-domków i drugich imion nie ma obawy, że bohaterki nam się pomieszają. Powieść Rudnickiej to świetnie skrojony kryminał z fantastyczną dawką dobrego humoru – zabawne sytuacje, komiczne dialogi i zachowania, które w pewien sposób obnażają niejako kobiecą logikę i ‘babski punkt widzenia’ (nie wyśmiewając i nie obrażając jednocześnie). Jedną z refleksji, jaka nasunęła mi się po przeczytaniu historii o Nataliach było stwierdzenie, że takiej powieści nie napisałby żaden mężczyzna, istnieje w niej pewien pierwiastek kobiecości. W końcu kto lepiej zrozumie kobiece myśli i zachowania, jak nie my same?
Rewelacyjna, pełna humoru powieść od której nie można się oderwać
Genialna,, trzymający w napięciu kryminał na wesoło.
Dla mnie najgorsza pozycja autorki. Słabe dialogi, czasami nie wiadomo kto z kim rozmawia, postacie słabo wykreowane, czasami akcja bardzo się dłuży.
To kolejna moja przeczytana książka tej autorki i każda kolejna jest jeszcze lepsza. Książka jest dość gruba, ale czyta się ją szybko i przyjemnie. Pośmiałam się, jak jeszcze nigdy wcześniej przy czytaniu książki. Na pewno sięgnę po kolejny tom .
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Dziewczyny pierwszy raz widzą się u notariusza, który wezwał je w sprawie depozytu. Tam dowiadują się o samobójczej śmierci ojca i tym, (...) że są spokrewnione. Wszystkie Natalie Sucharskie wydają się z pozoru zupełnie inne. Najstarsza, Natalia Anna Sucharska, jest kierownikiem w banku. Jest nudna, sztywna i bardzo rygorystyczna. Zawsze ma idealnie wyprasowany garnitur i spięte włosy. Nieco młodsza, Natalia Sucharska-Dębska - to po mężu, z którym właśnie się rozwodzi, a który zostawił ją dla młodszej. Zapuszczona kura domowa i matka dwójki dzieci: Anieli i Przemka. Kolejna siostra to "Nata" - pracuje w warszawskiej redakcji. Ma narzeczonego Marka, który wywodzi się z rodziny prawniczej i najważniejsze dla niego są pozory. A Nata musi się do narzeczonego prawnika dostosować, tak więc bojówki i glany zamyka w pudłach i staje się cukierkowatą, elegancką, godną narzeczoną. Młodsza od niej, Natalia Magdalena Sucharska, studiuje historię. Jest bardzo wyrazista - jej ciało zdobi czarna skóra, wysokie szpilki i tatuaże. Najmłodsza, Natalia Anastazja Sucharska, zwana Natką, jest wystraszoną szarą myszką, panicznie bojącą się swojej matki. Co chwilę poprawia okulary i ściąga je, gdy boi się czegoś zobaczyć, a bez nich nie widzi nic. Chodzi w za dużych ubraniach i ogrodniczkach.
Czy te kobiety może coś łączyć, poza wspólnym ojcem? Choć z pozoru są zupełnie inne, to szybko się okazuje, że mają wiele wspólnego - mocne charakterki. A to gwarantuje czytelnikom świetną zabawę!
Czy ich ojciec rzeczywiście popełnił samobójstwo? Kto próbował włamać się do posiadłości ojca w Mechlinie? Co ukrył dla swoich córek? Oprócz tajemniczych wątków kryminalnych autorka funduje nam pięć różnych historii kobiet, którym różnie w życiu się układa. Czy dziewczyny uporządkują własne życie? Czy siostrą będą potrafiły się dogadać? To na pewno nie będzie łatwe! :)
i tu się zaczyna rozwijanie fantazji pisarki do granic nienormalności. ich kłótnie, ich głupie powiedzonka, awantury o łazienkę, organizacja czegokolwiek...to jak próba komedii łączonej z pseudo kryminałem, którego tu kompletnie brak. Oj, czasem chłopaki z policji dzwonią, czasem przyjadą, czasem nawet ktoś się podkrada pod dom o czym Natalie nie mają pojęcia, bo wiecznie gadają jak katarynki na bazarze, ale...to jakiś banał powieściowy. 500 stron ksiązki, która nadale się na 50 stron. Rozlazła, przeciągana, mdła, nijaka. Rudnicka próbuje pisać smiesznie i ciekawie i stara się tak bardzo, że aż mnie mdli. Ta ksiązka - i jest wiele takich czytelniczek - zachwyci te, ktore szukają zwykłych czytadeł, które rozluźniają i ogłupiają. Rudnicka może i ma zacięcie pisarskie \, ale ono czai się tylko i nie wychodzi zza kurtyny. Czytałam i szukałam tego jej "talentu" lecz on nijak nie przebił się choćby na drugi plan. Powieść przegadana, przeciągana, naiwna i banalna. Są dalsze części po które kategorycznie nie sięgnę (jak po Mroza, pisarza od siedmiu boleści, prawnika piszącego co mu do głowy przyjdzie a okrzykniętego polskim pisarzem kryminałów...prawie wszechwieku).
Wiem czego nie lubię polskich pisarek! I będę bronić swojego zdania i nie znajdzie nikt argumentów, które wybiją mnie z mojego przekonania. Pisarze - wybrani, z naszego podwórka - TAK. Panie - do tyłu na ostatni szereg...Żadna nie pisze tak, by swoje ksiązki nazywać KSIĄŻKĄ. To słowo zasługuje na szacunek, uznanie ciężkiej pracy... to uwieńczenie trudu. A to co Panie wydają to ... powiastki.
Brzmi groteskowo? I dobrze, bo taka też jest powieść Olgi Rudnickiej, co w tym przypadku jest absolutnym komplementem i zaletą przedstawionej nam historii. Nie ma w niej miejsca na nudę i rutynę, w końcu opowieść o losach pięciu kobiet mieszkających pod jednym dachem nie może być monotonna i nijaka. Tym bardziej, że Natalie Sucharskie po początkowych kłótniach i walkach jednoczą siły, by wspólnie szukać zaginionego skarbu – cennych monet, liczących sobie setki lat.
Pomysł na akcję i rozgrywające się w książce wydarzenia zasługuje na wysoką ocenę, idealnie łączy świat współczesny i jego realia z wątkami wręcz absurdalnymi, które dodają jej uroku. Co ciekawe, każda z pięciu bohaterek posiada tak wyrazistą osobowość i własne cechy charakterystyczne, że moje początkowe obawy zostały szybko rozwiane - dzięki tej różnorodności i zastosowaniu przy-domków i drugich imion nie ma obawy, że bohaterki nam się pomieszają.
Powieść Rudnickiej to świetnie skrojony kryminał z fantastyczną dawką dobrego humoru – zabawne sytuacje, komiczne dialogi i zachowania, które w pewien sposób obnażają niejako kobiecą logikę i ‘babski punkt widzenia’ (nie wyśmiewając i nie obrażając jednocześnie). Jedną z refleksji, jaka nasunęła mi się po przeczytaniu historii o Nataliach było stwierdzenie, że takiej powieści nie napisałby żaden mężczyzna, istnieje w niej pewien pierwiastek kobiecości. W końcu kto lepiej zrozumie kobiece myśli i zachowania, jak nie my same?